sobota, 24 marca 2012

Pożryjmy się wzajemnie

Kolejny odcinek z cyklu ‘ponarzekam se na świat’ pisany – a jakże - pod wpływem chwili.

Podziwiam (‘podziwiam’ jest tutaj użyte z pewnym przekąsem, żeby nie powiedzieć ironią) ludzi, którzy używają zwrotów „nienawidzę”, „zabiłbym/zajebałbym”, etc., a także potrafią te negatywne uczucia faktycznie odczuwać, czy nawet okazywać. Znaczy to, że są strasznie bogaci. Nie mają swoich problemów, skoro zajmują się innymi ludźmi, myślą o nich i to jeszcze tak intensywnie. I mają na to siłę i energię.

Szukam wytłumaczenia, dlaczego w dzisiejszych czasach lepiej być bezczelnym chamem niż kimś ~normalnym~, bo arogant ma (o ironio) poważanie i szacunek, a normala, który już taki przebojowy nie jest, się beszta, wykorzystuje, z czasem robiąc z niego kozła ofiarnego i całą swoją frustrację, negatywną energię i całe zło świata przelewa na niego, nota bene niewinnego.

Czy to oznacza, że mamy wywrócony do góry nogami, a przynajmniej mocno skrzywiony system etyki, moralności i innych – coraz mniej istotnych – wartości? Oczywista oczywistość, ale jakoś nikt nie potrafi wytłumaczyć tego zjawiska.

Z drugiej strony jaki mamy wzór – (z góry przepraszam za ewentualne generalizowanie i populizm) politycy szuje, złodzieje i showmani; media zepsute, równające poziomem w dół, nastawione na zysk i tanią sensację; autorytety coraz głupsze; relacje coraz bardziej spłycone. 20-30 lat temu naszym rodzicom wydawało się, że ich pokolenie, pokolenie X ma się tak źle. O ironio.

Czasami chciałbym być jak Ian Brown, wokal The Stone Roses i idol Manchesteru. Patrzeć na to wszystko z góry, być maksymalnie cynicznym (nawet jeśli to tylko poza i konwencja), omijać szerokim łukiem to co mnie irytuje, śpiewać, że mam tych/tamtych w dupie, nie podoba mi się (praktycznie) wszystko i chcę być adorowany.
A kilkadziesiąt tysięcy oczu wpatrzonych w niego jak w obrazek i śpiewających, również chcących być adorowanymi.

środa, 21 marca 2012

SEN


„Tu spoczywa polski System Edukacji Narodowej. W skrócie, niespełniony nigdy SEN. Świeć Ministrze nad jego marnością” – pomyślałem, zapalając wirtualną świeczkę na internetowym grobie jednych z portali. Na jednym z cybernetycznych cmentarzy leży szczur kolegi, pies sąsiadki i SEN polskich obywateli o wysokim poziomie nauki. Myśleliście, że gorzej być nie może? Wolnego.

Mądre ministerialne głowy wprowadzają reformę, która na wzór zachodni ma przynieść nam wymierny wzrost w ilości wysoko wykwalifikowanych fachowców. W rzeczywistości jednak prawdopodobnie zakończy się spektakularną klapą. Przykładowo profil psychologiczny, kuszący nazwą, wypluje pomaturalnego inteligenta z nieco wyższą wiedzą biologiczną od obecnego absolwenta profilu „biol-chem” kosztem braków w elementarnej wiedzy o społeczeństwie czy historii. Z drugiej zaś strony, uczeń po skończonym profilu dziennikarskim nie będzie potrafił odróżnić konia od słonia, przy jednoczesnym lokowaniu kraju o nazwie „Afryka” w USA. Na obecnym poziomie kształcenia, wiedzę maturzystów można poznać po odcinkach programu o wymownym tytule „Matura to bzdura”. Będzie tylko gorzej.

„Z biegiem czasu ilość zniczy będzie rosła” – kontempluję z nadzieją, że rzeczywiście ktoś wreszcie uderzy w stół pytając, gdzie to wszystko zmierza. Stworzenia gimnazjów nie można już cofnąć i równie trudno odstąpić będzie od nowej reformy edukacji. Ryba psuje się od głowy a społeczeństwo reaguje regresem w przypadku żałosnych dotacji na naukę, popartych bałaganem organizacyjnym. Hipokryzja i biznes determinują kolejne zmiany podręczników, podstaw programowych i wytycznych. Można jedynie gratulować przedsiębiorczości rządzącym, których stać na wysyłanie dzieci do prywatnych szkół, jednocześnie potęgujących jedynie dysproporcje i chaos. Brzmi optymistycznie.

„Nie stać mnie już na wieniec. Nawet wirtualny nie jest darmowy” – Rzucam w eter, dziękując, że chociaż podstawy posługiwania się piórem otrzymałem wystarczające, żeby bezkarnie grzmieć w obronie wiedzy. Jeszcze rok, może dwa i nawet Wikipedii nie będzie miał kto redagować. Politycy będą mogli wciskać nam coraz większe brednie a Kościół znów zacznie przeżywać renesans. Nikt jednak nie będzie mógł zareagować, bo nikt w niewiedzy nie będzie zdawał sobie sprawy, że powinien. I mimo, że to wizja przejaskrawiona, to i tak niepokojąca.

 Może czas coś zrobić?