W Internecie rozpoczęła się walka o nie przyjmowanie przez
Polskę międzynarodowego paktu ACTA. W mediach zawrzało, jednak ów ferment jest
dziełem grupy hakerów, nazywających siebie Anonymous. Przez internautów zostali
okrzyknięci bohaterami. Nie tylko dlatego, że posiadają umiejętności i
determinację potrzebną do zwrócenia uwagi opinii publicznej na zaistniały
problem, ale także za czujność i nieustępliwość wobec decydentów.
Osobiście odbieram Anonymous jako głos młodych,
upominających się o należne im prawa ludzi, buntujących się przeciwko coraz
większej ingerencji władz w życie obywateli. Pod pozorem ukrócenia zjawiska
piractwa, otwierają furtkę do coraz większej kontroli działań, podejmowanych
przez obywateli. W USA praktyki masowych podsłuchów były stosowane pod pozorem
walki z terroryzmem. Pytanie brzmi, jak wiele należy oddać wolności na rzecz
bezpieczeństwa. Jak wiele prywatności jesteśmy wstanie przekazać państwu, aby mogło
egzekwować prawnie szeroko rozumiane normy moralne, które jednak w Internecie tracą
na swojej jednoznaczności.
Dyskusje na temat wad i zalet Internetu toczą się od momentu
jego powstanie nieustannie i jednocześnie z jego ewolucją. Niezaprzeczalnie,
pobranie pliku mp3 lub filmu jest kradzieżą, bowiem nie płacąc za produkt
nabywam go i wedle uznania rozdysponowuję. Jednak porównanie tego do kradzieży
zegarka turyście jest nieadekwatne i niewspółmierne. Oglądając film pobrany z Internetu,
użytkuję go bezprawnie, jednak z powodu braku pieniędzy nie mam możliwości zakupienia
go lub obejrzenia w kinie, trudno więc mówić o realnej stracie pieniędzy np.
wytwórni. Szacowanie więc strat poniesionych w związku z piractwem opiera się
więc na gruncie czysto teoretycznym. Nie mówię oczywiście o sprzedaży nielegalnych
kopii oprogramowania czy gier i czerpania korzyści w miejsce prawowitego
właściciela produktu.
Badania wskazują także, że osoby nazywane piratami, częściej
sięgają po oryginalny film czy grę ze sklepowej półki. Można więc wywnioskować,
że doceniają oni tylko te produkty, które na to zasługują i wyrastają ponad
inne. Ile zatem przemysł fonograficzny czy filmowy traci realnie? Trudno
określić, jednak szacunkowe dane są grubo przesadzone.
Osobiście uważam, że ACTA w zamian za ochronę praw
autorskich niesie dla obywateli o wiele bardziej szkodliwe zapisy i jako aktywni
użytkownicy Internetu a mieszkańcy demokratycznego państwa, powinniśmy nie dopuścić
do jego podpisania. Warto także wspomnieć kluczową kwestię dotyczącą braku
dyskusji dotyczącej ACTA i próby podpisania aktu, bez społecznych konsultacji,
co w demokratycznym państwie nie może mieć miejsca. Pierwszym krokiem do
dojrzałej demokracji jest aktywne uczestnictwo w jej tworzeniu. W związku z
zaistniałą sytuacją obawiam się, że podpisanie ACTA może być gwoździem do politycznej
trumny Donalda Tuska.
Anonymous to głos nowego pokolenia, dorastającego w epoce Internetu
i zanikających granic. Są głosem młodych, którzy chcą mieć wpływ na tworzenia rzeczywistości,
w której żyją i mimo niezrozumiałych i śmiałych metod chcą walczyć o własne
ideały. Pod którymi ochoczo się podpisuję.