„Tu spoczywa polski System Edukacji Narodowej. W skrócie,
niespełniony nigdy SEN. Świeć Ministrze nad jego marnością” – pomyślałem,
zapalając wirtualną świeczkę na internetowym grobie jednych z portali. Na
jednym z cybernetycznych cmentarzy leży szczur kolegi, pies sąsiadki i SEN
polskich obywateli o wysokim poziomie nauki. Myśleliście, że gorzej być nie
może? Wolnego.
Mądre ministerialne głowy wprowadzają reformę, która na wzór
zachodni ma przynieść nam wymierny wzrost w ilości wysoko wykwalifikowanych fachowców.
W rzeczywistości jednak prawdopodobnie zakończy się spektakularną klapą. Przykładowo
profil psychologiczny, kuszący nazwą, wypluje pomaturalnego inteligenta z nieco
wyższą wiedzą biologiczną od obecnego absolwenta profilu „biol-chem” kosztem
braków w elementarnej wiedzy o społeczeństwie czy historii. Z drugiej zaś
strony, uczeń po skończonym profilu dziennikarskim nie będzie potrafił odróżnić
konia od słonia, przy jednoczesnym lokowaniu kraju o nazwie „Afryka” w USA. Na
obecnym poziomie kształcenia, wiedzę maturzystów można poznać po odcinkach
programu o wymownym tytule „Matura to bzdura”. Będzie tylko gorzej.
„Z biegiem czasu ilość zniczy będzie rosła” – kontempluję z
nadzieją, że rzeczywiście ktoś wreszcie uderzy w stół pytając, gdzie to
wszystko zmierza. Stworzenia gimnazjów nie można już cofnąć i równie trudno
odstąpić będzie od nowej reformy edukacji. Ryba psuje się od głowy a społeczeństwo
reaguje regresem w przypadku żałosnych dotacji na naukę, popartych bałaganem
organizacyjnym. Hipokryzja i biznes determinują kolejne zmiany podręczników,
podstaw programowych i wytycznych. Można jedynie gratulować przedsiębiorczości
rządzącym, których stać na wysyłanie dzieci do prywatnych szkół, jednocześnie
potęgujących jedynie dysproporcje i chaos. Brzmi optymistycznie.
„Nie stać mnie już na wieniec. Nawet wirtualny nie jest
darmowy” – Rzucam w eter, dziękując, że chociaż podstawy posługiwania się
piórem otrzymałem wystarczające, żeby bezkarnie grzmieć w obronie wiedzy.
Jeszcze rok, może dwa i nawet Wikipedii nie będzie miał kto redagować. Politycy
będą mogli wciskać nam coraz większe brednie a Kościół znów zacznie przeżywać
renesans. Nikt jednak nie będzie mógł zareagować, bo nikt w niewiedzy nie
będzie zdawał sobie sprawy, że powinien. I mimo, że to wizja przejaskrawiona,
to i tak niepokojąca.
Może czas coś zrobić?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz