piątek, 30 grudnia 2011

"Debiutanci"

Jeśli miałbym polecić komuś dobry film na wieczorny seans z dziewczyną, bez zastanowienia byli by to „Debiutanci”.  Obok wątku romantycznego, który zapewnie zadowoli części widowni, mamy tu także dobrze skrojony dramat pozbawiony cech typowego kina amerykańskiego.

Główny bohater to Oliver (Ewan McGregor), mężczyzna po trzydziestce,  pozbawiony przyjaciół i partnerki, z pogłębiającą się depresją i sympatycznym psem. Praca nie przynosi mu spełnienia a on sam traci motywację do odwrócenia sytuacji. Co więcej, przy nadarzającej się okazji Hal jego ojciec – wdowiec (Christopher Plummer) oświadcza mu, że od zawsze jest homoseksualistą a jego małżeństwo z matką, choć z miłości nie było dla niego spełnieniem. Postanawia od tej chwili żyć pełnią życia i w zgodzie ze sobą.

Do Olivera uśmiecha się wreszcie szczęście, na imprezę ze znajomymi wyciągają go koledzy z pracy. W stroju Freuda, (do którego teorii odnajdujemy wiele nawiązań) spotyka uroczą i chwilowo niemą aktorkę. Anna (Mélanie Laurent) to przeciwieństwo Olivera, energiczna i żywiołowa odkrywa w nim pokłady radości i sprawia, że na nowo odnajduje chęć do działania.

Film odbywa się na dwóch płaszczyznach, przed i po śmierci ojca, który powoli umiera na raka, jednak cały czas korzysta w coraz szybciej uciekającego mu życia. Relacje Olivera z ojcem i piętno ciężkiego dzieciństwa Anny są ważnym elementem fabuły. Czy bohaterowie są w stanie sobie zaufać i czy Oliver, który sam siebie postrzega jako niezdolnego do budowania związków przełamie się?

Ten film nakręcony w oparciu o wspomnienia reżysera Millsa, jego relacjach z ojcem, nie rażą dydaktyzmem, patosem czy sztucznością. Nakręcony za trzy miliony dolarów, jako przedstawiciel kina niezależnego sprawdza się idealnie. To opowieść o zwykłych ludziach stawia pytanie czy jesteśmy skazani na powielanie schematu wyniesionego z domu i czy naprawdę stanowimy sami o sobie. Nad tym wszystkim unosi się duch Sigmunta Freuda i jego przełomowych XX wiecznych teorii.

Film nie należy do przełomowych i nie zrywa z utartymi schematami, jednak ma w sobie tyle prawdy i uroku, że można ślepo po niego sięgnąć. Mimo wszystkich trudnych zagadnień nadal jest to bardziej komedia niż dramat a finalny odbiór filmu jest pozytywny. Jeśli nie jesteś niewolnikiem mainstreamu to ten film jest dla Ciebie.

Ps. Plummer jako ekscentryczny dziadek jest niezastąpiony.

Ocena: Dobry, nie dla homofobów 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz