Jeśli miałbym polecić komuś dobry film na wieczorny seans z
dziewczyną, bez zastanowienia byli by to „Debiutanci”. Obok wątku romantycznego, który zapewnie zadowoli
części widowni, mamy tu także dobrze skrojony dramat pozbawiony cech typowego
kina amerykańskiego.
Główny bohater to Oliver (Ewan McGregor), mężczyzna po
trzydziestce, pozbawiony przyjaciół i
partnerki, z pogłębiającą się depresją i sympatycznym psem. Praca nie przynosi
mu spełnienia a on sam traci motywację do odwrócenia sytuacji. Co więcej, przy
nadarzającej się okazji Hal jego ojciec – wdowiec (Christopher Plummer) oświadcza
mu, że od zawsze jest homoseksualistą a jego małżeństwo z matką, choć z miłości
nie było dla niego spełnieniem. Postanawia od tej chwili żyć pełnią życia i w
zgodzie ze sobą.
Do Olivera uśmiecha się wreszcie szczęście, na imprezę ze
znajomymi wyciągają go koledzy z pracy. W stroju Freuda, (do którego teorii
odnajdujemy wiele nawiązań) spotyka uroczą i chwilowo niemą aktorkę. Anna (Mélanie
Laurent) to przeciwieństwo Olivera, energiczna i żywiołowa odkrywa w nim pokłady
radości i sprawia, że na nowo odnajduje chęć do działania.
Film odbywa się na dwóch płaszczyznach, przed i po
śmierci ojca, który powoli umiera na raka, jednak cały czas korzysta w coraz
szybciej uciekającego mu życia. Relacje Olivera z ojcem i piętno ciężkiego dzieciństwa
Anny są ważnym elementem fabuły. Czy bohaterowie są w stanie sobie zaufać i czy
Oliver, który sam siebie postrzega jako niezdolnego do budowania związków
przełamie się?
Ten film nakręcony w oparciu o wspomnienia reżysera
Millsa, jego relacjach z ojcem, nie rażą dydaktyzmem, patosem czy sztucznością.
Nakręcony za trzy miliony dolarów, jako przedstawiciel kina niezależnego
sprawdza się idealnie. To opowieść o zwykłych ludziach stawia pytanie czy
jesteśmy skazani na powielanie schematu wyniesionego z domu i czy naprawdę
stanowimy sami o sobie. Nad tym wszystkim unosi się duch Sigmunta Freuda i
jego przełomowych XX wiecznych teorii.
Film nie należy do przełomowych i nie zrywa z utartymi
schematami, jednak ma w sobie tyle prawdy i uroku, że można ślepo po niego sięgnąć.
Mimo wszystkich trudnych zagadnień nadal jest to bardziej komedia niż dramat a finalny
odbiór filmu jest pozytywny. Jeśli nie jesteś niewolnikiem mainstreamu to ten
film jest dla Ciebie.
Ps. Plummer jako ekscentryczny dziadek jest niezastąpiony.
Ocena: Dobry, nie dla homofobów
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz