Houellebecq to niezwykle popularny pisarz francuski,
sprzedający kilkaset tysięcy egzemplarzy swoich powieści. Kontrowersyjny i
bezkompromisowy, za nazwanie islamu „najgłupszą religią świata” stanął przed
sądem. Nienawidzi swojej matki,
zdeklarowany ateista. W najnowszej książce wspomina jednak o swoim potajemnym
chrzcie. Ile z tego jest prawdą a poglądy przedstawione w książce należą do
niego, a ile jest wytworem wyobraźni autora i zabawą z czytelnikiem?
Tajemniczość i niejednoznaczność to znaki szczególne autora „Cząstek elementarnych”,
które konsekwentnie ujawniają się także w najnowszej powieści.
Czytając „Mapę i terytorium” miałem wrażenie, że Houellebecq
rozpoczynał pisanie z zupełnie innym nastawieniem i zamysłem niż go skończył.
Możliwe jednak, że to także jest jedynie element pozornego chaosu a zadaniem
czytelnika jest wyklarowanie końcowego sensu. Nie można jednak odmówić pisarzowi
świetnego warsztatu, bowiem stylu można mu jedynie pozazdrościć. Lekkość pióra,
swoboda i werwa tak w skrócie można określić sposób, w jaki „Mapa i terytorium”
została napisana. W tym wypadku nie dziwi, że to właśnie jego, główny bohater
Jed prosi o napisanie tekstu do katalogu swojej wystawy. Warto bowiem
wspomnieć, że Houellebecq portretuje się a nawet umieszcza, jako jedną z
głównych postaci książki.
Jedyny zarzut, jaki czynię tej książce to brak rozwinięcia
poszczególnych wątków. Odczuwam niedosyt, że wątek jednej z niewielu ważnych kobiet,
jaką była dla głównego bohatera Olga, nie doczekał się klarownego rozwiązania. Wydaje
się nawet, że Jedowi zależało nawet bardziej na utrzymaniu bliższego kontaktu z
autorem „Platformy”, jednak finalnie nie bardzo doszło między nimi do bliższej
znajomości. Także w kontaktach między Jedem a jego ojcem właściwie mało się
dzieje. Główny bohater wcale nie walczy o poznanie prawdy dotyczącej śmierci
matki, a jego ojciec raczej nie przejawia inicjatywy. Książka w połowie
przechodzi w stan zastoju, z opisami francuskiej bohemy, od której Jed i
Houellbecq się odcinają.
Mimo mojego osobistego niedosytu mamy do czynienia z
literaturą na naprawdę wysokim poziomie. Sądzę, że dzięki temu po jej
przeczytaniu zadajemy sobie więcej pytań niż otrzymujemy odpowiedzi. Może
właśnie dlatego, powieść intryguje i zmusza do szukania sensu. Dopiero po
czasie, do czytelnika dociera niesamowity wydźwięk książki. Moim ulubionym zdaniem,
które wynotowałem jest:
„Rzeczywiście nastąpił rodzaj podziału: z jednej strony fun, seks, kicz i niewinność, z drugiej trash, śmierć i cynizm.”
To luźne zdanie rzucone mimochodem przez jedną z postaci obrazuje
wiele problemów, jakie aktualnie występują. Dzielimy się na czarno-białych, nie
ma stanów pośrednich, zawsze musimy opowiedzieć się po jednej ze stron. Jest to
przykład jak w jednym zdaniu Houellebecq potrafi wytknąć nam przywary, z jakich
nie zdajemy sobie na co dzień sprawy, albo o nich zapominamy. Takich zdań, anegdot,
wtrąceń, znajdziemy dziesiątki, jednak wszystkie składają się finalnie w jedną
całość. Jakiego typu przesłanie otrzymujemy należy do czytelnika a mi pozostaje
zachwyt nad błyskotliwością autora i niesmak, że nie wszystko zostało
powiedziane.
Ocena: Więcej niż dobra, jednak pozostawiająca niedosyt.
Przeznaczona dla osób ambitnych, szukających wyzwania w literaturze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz